Kwartet żywiołów Część I Ogień
Wymyślony stan, lecz tak kojący,
delikatnymi smugami powietrze kojący,
widok jego Cię hipnotyzuje,
lecz o o tym nie wie, tylko palić się
próbuje,
Ogniste piruety tańczące wokół,
cokolwiek istnieje, zmienia się w
popiół,
gorące palce pną się do góry,
paląc zamienia wszystko w dymne chmury,
Zmienia swe kształty jak w przepięknym
tańcu,
rozkoszy topienia - nie widzi jej
krańców,
symbol powstania, czy wiecznego
ginięcia,
lecz mały, podobny do kusania jagnięcia,
Żółte ramiona oplata z chciwością,
noc swą gorącą, niemalaże Boską,
żarzy wszystkie początki i końce,
podpala wszystko, nawet ginące.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.