Magia nie-dnia.
Dla wszystkich, których deszcz za oknem wpędza w osobliwy, psychodeliczny nastrój, który ja nazywam "nie-dniem".
Kolejna nuta nie-dźwięku
wypełza ze zdrętwiałych ust.
Lepkie powietrze delikatnie pociąga
za skojarzeń spust-
reakcja łańcuchowa,
zatacza mknący krąg,
a myśli wyciekają powoli,
zgniłą nieczernią- w martwy ciąg-
oblepiając kota.
kot, wbrew logice,
ma nagle siedem łap,
i całkiem niestosowny zestaw
czarno-czerwonych łat.
W bezdźwięku niekrzyku,
nie-szeptu oddechem,
maluję obraz przedziwnych uniesień.
Kolejna szklanka skacze-skoczyła
w szarowieczorny ranek,
za szklanką partia szachów,
mały zamek
i zestaw całkiem nowych
ulubionych filiżanek.
Rozpacz przebrzmiewa
nad straconą szklanką,
rozpacza siedmiołapy kot-
kot też lubił filiżanki
w krainie czarów,
w krainie chichów..
Z dźwiękiem spadającego psa
kwartet na dwa głosy,
umrze kiedyś ten dzień
nienasyconych nie-głosów.
W kroplach deszczu,
w wór bez dna-
za partią szachów
spadam i ja.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.