Makabreski
I
Raz pan Teodor miał atak serca,
A więc wnuk jego (i spadkobierca)
Tłukł się pociągiem – sam nie wiem po
co,
Żeby do dziadka przyjechać nocą.
Przyjechał. Szlag go trafia, albowiem
Dziadunio cieszy się dobrym zdrowiem.
Nie myśli wcale o zejściu dziadek,
Tylko w kasynie przepuszcza spadek.
Wnet krew spłynęła chłopcu do głowy
I cały zrobił się granatowy,
Miał jakieś drgawki, pianą z ust toczył,
Bełkotał i w słup postawił oczy.
Niespodziewanie wnuczek zmarł młodo.
Będzie go chował dziadek Teodor.
II
Niewielką rentę Joanna miała,
Zatem jak mogła, to dorabiała.
Nieraz to babsko na tory wlazło,
Żeby coś wyciąć i sprzedać na złom.
Straszny ból w plecach jej się
powtarzał.
Poszła Joanna raz do lekarza,
A ten, by babie poprawić zdrowie
Zaordynował pobyt w Miechowie.
I wyjechała porą poranną.
Już pendolino pędzi z Joanną,
Dojeżdża do tej zwrotnicy, z której
Wycięła jakieś druty, czy sznury...
III
Na grzybach trzeba znać się. Ja
Pamiętam do tej pory,
Jak w lesie gdzieś pewnego dnia
Znalazłem muchomory.
W głowie mi zaświtała myśl:
„To jest mej męki koniec.
Zrobię z nich pyszne danie dziś
I podam swojej żonie.”
Żona zdziwiła się, że ma
Jeść grzyby na śniadanie,
Lecz zjadła. Żyje do dziś dnia.
(Grzyby to były kanie.)
Komentarze (20)
Z uśmiechem czytałem, a co do ostatniego tekstu to
przypomniał mi historię znajomego moich przyszywanych
dziadków, który zmarł na skutek zatrucia grzybami,a
był - mykologiem...
Zabawne makabreski.
Pozdrawiam :)
Fajne i zabawne te makabreski,
skaczą ze śmiechu w szklankach
...protezki ;)
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Makabreski! - bywa, ze pioruńsko prawdziwe. Jesteś
genialnym poetą. Owszem - wielu -znakomitych... -
lirykow, przesmiewcow, czy - takich jak ja -
frustratow. - A ty - taka zwyczjna Wieża z Kosci
Sloniowej, ktora - zawsze poweidziec może - szach!- i
mat lub zrobić roszadę z krolem. w twoich wierszach -
zawsze jest cieplo i dystansik - wobec Peela i
Czytelnika. - i jeszcze - ten dziadek - to Teodor -
czy Todor. Mi - zamiast kani wlasnie - dawno tamu -
podali sromotniki. Z litości zresztą...
Makabreski i moskaliki - przerazające bądź
wyśmienite:)
Najlepsze te kanie, zabójcze śniadanie
A puenta już znana kto sidła zastawia, sam w nie
wpada. Plus za wykonanie.
Pozdrawiam
skarbinicą :)) skarbnicą*
Nasz jastrz jest skarbinicą niewyczerpanych pomysłów,
do tego warsztat ponadprzeciętny - brawo za dzisiejszą
propozycję!
Świetne!!! Pozdrawiam-:)
Fajne trzy historie, których bohaterowie przeliczyli
się.
Pierwszy wiersz przypomniał mi Wiesława
Michnikowskiego, który śpiewał "Słowo musi być
święte", a dokładnie ten fragment:
"Ja zerwałem z wujciem Kubą właśnie przez ten jeden
krok
że mi zrobił grandę grubą, jak był chory temu rok.
Ja go z czoła pot ocieram, przy nim czuwam, trzymam
łeb,
on mi szepce: "ach, umieram! Ty dziedziczysz po mnie
sklep".
I nie mija dwa tygodnie, jako z łóżka wstał -
swobodnie" :)
Miłej soboty:)
Super !!
pozdrawiam:-)
Umiesz zaskakiwać -a to jest już sztuka sama w
sobie..
Przesyłam uśmiech:))-
Dobre!!!
Dobre a nawet bardzo dobre
Bardzo świetne humoreski.