na martwej łące
spacerując łąką pełną zwiędłych kwiatów
odnajduję nas w opadłych płatkach
i łodygach martwych niczym dzieci
których nigdy nie spłodziliśmy
w brudnej rzece odbijają się wspomnienia
ciemne jak ostatni wieczór
kiedy ostatni raz wyszłam
na Twoje życzenie
świergot bezdusznie żywych ptaków
dociera do uszu
zdechłą ciszą, w którą zaklęliśmy
nieznaczące dziś już nic słowa.
pod obdrapanym pniem drzewa składam
blask oczu i wszystkie ślady
jakie zostawiliśmy na naszych skórach
resztką zębów wygryzam Twoje imię
Komentarze (6)
Martwych - "niczym dzieci,ktorych nigdy nie
spłodziliśmy" - to jest sprawa, ktore żalują
najbardziej...
Bardzo przekonywujący i mocny wiersz.
Z niejedną dzisiaj bym chcial,ale dla mnie za późno.
Wielkie litery w zaimku osobowym - tutaj - jak
nabardziej. Nie tylko w tym Cię rozumiem.take
rozumienie zresztą - to male piwo. Ty i ja - pijemy
kaze swoje,chć Tyś pewnie tego piwa nie warzyla.
Pozdawiam serdecznie - M.:)
Czekam na następny taki.Choć jestem "rymowany",ale
twój świetny.
Pozdrawiam.
Zatrzymał mnie Twój wiersz - niebanalne epitety,
ciekawe porównania. Wydaje mi się, że pierwsze
"ostatni" można by było usunąć, a w zaimkach nie
stosujemy wielkich liter w wierszach.
Dobry wiersz.
kiedy ostatni raz wyszłam na twoje zyczenie... piszesz
tak mocno, wyraźnie, na mnie to robi wrażenie. Bez
zbędnych ozdobników, dobra robota!
Wiele jest w życiu straconych szans ale każda stracona
jest szansą na coś innego. W moim odczuciu bardzo
smutny wiersz o przemijaniu.
na martwej łące wspomnienia odżywają,