na składzie
noszę buty zawiązane czasem
spadają za horyzontem
dzień nie równoważy nocy skupionej w
fazie
rem
śnił mi się list pożegnalny dojrzał do
wysłania
dam listonoszce za ostatni uśmiech
z urzędu kopiuj wklej
wiesz
napisałem wiersz o posłance złej
wiadomości
przyniosła rachunek za prąd
kto inny mógłby do mnie napisać
i skąd
mogłaby być moją córką
z zięciem pewnie częściej by odwiedzała
ojca
grób nie zapyta co tam mała
a tak
usycham jak spreparowany ptak
zawieszony między biegunami
traci orientację w czterech stronach
ciszy
słyszysz
za oknem znowu wiosna
wyrzuca z gniazd zużyte słonie na
szczęście
trafią do składu porcelany
Komentarze (48)
...filozofia codzienności, szafa która tym różni się
od tygla, że każda myśl wisi na oddzielnym wieszaku
lub leży innej na półce( w zależności od siły wyrazu
-góra lub dół)
pozdrawiam:))
Dziwne (prawda), jak wszyscy zebrani tutaj koneserzy
liryki milczą, kiedy trafiają na wyważony utwór.
Bohater przydeptany nieco realiami jak kilka innych
niezbędników, takich codziennych wzierników w siebie.
Nie mówmy o pokorze, bo tę możemy uczyć się odczuwać
tylko wobec każdej ważnej istoty naszego życia (nie
tylko wobec Stwórcy). Reszta to tylko namiastka,
frazesy, udawanie posiadania ˶ tego czegoś ˝, czego
posiąść nie jesteśmy w stanie. Komplement, dobry
wiersz. Pozdrawiam.
Podobają mi się te zgrabne przeskoki z myśli na myśl.
Miłego poniedziałku:)