Odwiedziny w sali numer 13
ROBOCZO
Dzień drugi, odjazd poza granice własnej
psychiki;
upadam na cztery łapy, skręcając się w
spiralkę.
Nosowy głosik tłucze w ściany mózgu: jesteś
małym
szczurem doświadczalnym i przestań
obgryzać
pazury. Skur-wysynie blady!, wrzeszczę nim
zakneblują mi usta, widziałam jak matka
bije
cię krzesłem, prosząc o jej wychodzone
pończochy.
Każda chciała dobrze dla swojego dziecka
i robiła mu dobrze. Mi dobrze robił tata.
autor
tokio hotel
Dodano: 2009-09-19 11:21:29
Ten wiersz przeczytano 483 razy
Oddanych głosów: 12
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (10)
cholernie dobry text
mocny wstrząsający i bardzo smutny o tym co było i
pozostaje w psychice człowieka Bardzo dobry
Pozdrawiam
Straszna przeszłość , że brak mi słów .
bardzo wymowny wiersz. świetnie piszesz. pozdrawiam.
Mnie puenta nie szokuję, mi to sie scyzoryk w kieszeni
otwiera, bym złapała takiego, ścisneła za gardło i nie
puściła aż przestanie wiergać. Ten wiersz jest mocny-
TABU- czas przełamać.Ty krzyczysz wierszem, i
słusznie!
Tragizm. Nigdy więcej takich rodziców.
już przywykłam, że Twoje puenty zwykle szokuję - ale
ta jest z tych najbardziej chyba szokujących.
Niektórzy nie powinni być rodzicami, ale cóż... wiersz
świetny co do formy i treści. pozdrawiam;)
Bardzo enigmatyczny wiersz i aż się boję napisać co mi
się namalowało po przeczytaniu więc nie napiszę i mam
nadzieje że to o czym pomyślałem to nieprawda.Masz mój
głos
wstrzasające jacy są nie którzy rodzice, pożal sie
boże istoty ludzkie :):)+