W podróż
PROZA
Czas wybrać się na spacer. Wiosenny - z
aparatem fotograficznym. Czas uchwycić
dawno upatrzone motywy: bramę starej
kamienicy i podłe podwórze. Koniecznie
tabliczkę obwieszczającą spadanie tynku
(jakby ktoś patrzący na stare mury, nie
widział, że rudera się sypie). Podwórko
teraz wygląda lepiej, niż kiedyś. Już nie
wylewa się z szaletu jego cuchnąca
zawartość. Nie biegają w biały dzień
szczury. A na środku stoi zaparkowane
przyzwoite auto, a nie pogruchotany pikap
sąsiada. Pikap, który mimo ciągłego
reperowania, nigdy nie był na chodzie. Za
to fajnie było się w nim bawić w podróz w
najciekawsze zakątki świata. Szkoda tylko,
że za kierownicą zawsze siedziała Aśka.
Wrak należał do jej ojca, miała więc ten
przywilej należny jakoby z urzędu. Nawet
chłopakom nigdy tego miejsca nie
ustępowała. Zresztą, lubiła - już jako
dziecko - wysoką pozycję społeczną.
Mawiała, że gdy dorośnie, będzie
wysokopartyjna. Bo lubi rządzić ludźmi. Ale
czasy się zmieniły i nici…
Ale nici też z eskapady - z powodu
gwałtownego deszczu plany wzięły w łeb. A
miał być jeszcze las, a właściwie
malownicza aleja wiodąca do niego, z obu
stron wysadzona drzewami… Miał być stary
żydowski cmentarz i Starówka. Na koniec
wzniesienia nad rzeką, rozległy widok na
jej zakola i panoramę miasta.
Pozostał fotel i telewizor, a w porywach
internet - nowa zabawa w podróż po
świecie.
Komentarze (61)
Ciekawie ci wyszedł...Monolog z ikoną...ale myślę ze
ona nie będzie smażyła schabowych, bo straci blask
jej ikona.