Pozostałości
Jaskrawe słońce oślepia i pali… Ocean
błękitu nade mną… Źdźbła wysokich traw
omiatają
ciało…
Zachwaszczone drogi, aleje… — wijące się
donikąd ścieżki…
Jesteś… — nie ma cię…
Przepadłaś na skraju ciszy i zapomnienia…
Gorący wiatr
wykruszył twoje blade usta…
Wypalił oczy…
Wokół — drewniane domy
bez okien i drzwi…
… kryte słomą strzechy…
Zardzewiałe koła, obręcze…
Stosy cegieł, kamieni… — opiłków żelaza…
… wypalony piec…
Podkowy,
pręty…
… ostrza kos…
Rozsypane w pył —
artefakty
— przeszłego czasu …
Snują się bez celu zagubione widma
obojętnych za życia ludzi, lecz — widziane
tylko —
przeze mnie…
Krople potu
na czole…
… upalny dzień lipca…
W powietrzu — kołujące chmary owadów…
… stroją swoje skrzypce ukryte po kątach
świerszcze…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-13)
https://www.youtube.com/watch?v=Fnl28YLElaI
Komentarze (3)
To apokaliptyczna wizja. Opis paraliżuje i wciąga, jak
ruchome piaski. Masz talent.
Pozdrawiam
Dobra metaforyka. Wiersz zatrzymuje.
Intrygująco, z dobrymi metaforami.