Przybycie
Spójrz na mnie… ― widzisz mnie? Twoje oczy
są takie puste, pełne czarnej otchłani…
Szalejąca wokół cisza anihiluje każdy,
nawet najmniejszy odruch życia…
Za oknem wiatr ―
oddech
przestrzeni…
… migotliwa, gwiaździsta noc…
Przytulam się do drzewa, wyczuwając porami
skóry chropowatość kory…
Słyszę szum płynącej w żyłach
krwi…
Jest tu kto?
Czy ktoś tu jest?
Przywierają do moich ust
― twoje spierzchnięte gorączką usta…
Przychodzisz każdej nocy ― martwa…
Nieulękła śmierci, całkowicie wolna…
Kochasz mnie, prawda?
Powiedz,
że mnie kochasz…
Powiedz to,
Jewgienijo…
Gałęzie kreślą kręgi,
tak bardzo wolno…
… tak bardzo powoli…
…
Uchylam drzwi ― stoisz na schodowej klatce…
… zaciskam
powieki…
Otwieram
― nie ma ciebie…
Niedowidzę, ponieważ przeskoki czasu
załamują obraz…
Dotykam ścian mrocznych pokoi, szukając
ciebie wśród drżących pajęczyn i drobin
kurzu…
Skrzypienie podłogi ―
zwiastuje
― przybycie tęskniącej duszy…
… odwracam się… ― rozwieram z uśmiechem
ramiona…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-18)
https://www.youtube.com/watch?v=IC3GY8yNnAo
Komentarze (3)
Przejmujący tekst
Paraliżuje oddech czytelnika
Jednak wzbudzaciekawosc i przenika głęboko tnąc
wrażliwość
Serdeczności
Bardzo dobry tekst i jego klimat, który wciąga
czytelnika
Pozdrawiam serdecznie :)
Tak jest. I ta czarna otchłań cię wciąga, żenisz się,
a potem "jak kopalnianą windą" - codziennie rano do
roboty " na przodek". Dobra, bez żartów - piękny
wiersz