PRZESZKODA
Powstała - niczym góra przesłaniająca
horyzont,
co wznosi się swym szczytem sięgając
nieba.
Stojąc przed jej czołem niczym posąg
zastygam,
nie mogę wyrwać się z objęć jej cienia.
Wyrosła - niczym drzewo pośrodku mej
drogi,
co uschniętą gałęzią w mój umysł się
wdziera,
pożółkłe liście tworzą wiatr złowrogi,
co serce me łamie i rozum odbiera.
I wciąż trwa i płynie - niczym bez dna
rzeka,
która nurtem spiętrzonym brzegi swe
kruszy.
Stojąc zbyt blisko z twarzą w dłoniach
czekam,
aż słońce wzejdzie i wodę wysuszy.
I tak trwam zbyt zmęczona w bezpiecznym
kaftanie,
ze zmysłami w dłoniach, psychiką
zszarpaną,
padając na kolana na zimne posłanie...
jestem białą kartką na wpół
przetarganą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.