Samotny wieczór wspomnień...
Niesiona wiatrem fala goryczy
Uderza w ostre klify rozsądku
Słyszę jak Pani żąda zdobyczy
Ślepa iluzją swego porządku
Erozja woli drąży świadomość
Grudki spokoju toną w otchłani
Potrzeba czasu aby ochłonąć
Butwieją smutne strzępy przystani
Kolejną bitwę wodną przetrwałem
Znów wyszło słońce drugiego planu
Jestem zastygłym starym wulkanem
Stoję wśród czarnych wód oceanu
Znając podstępne zachodów skutki
Trzeba być zawsze przygotowanym
Nie szukać słońca w butelce wódki
Być z przyjacielem nawet nieznanym

midak




Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.