SEN NARKOMANA W NOCY LETNIEJ
Gdybyś był tutaj ze mną, w tej chwili,
wzięłabym
cię pod rękę i zaprowadziłabym do miejsca,
którego nie odwiedzają zmarli. Tam
wszystko
się zaczęło; złożyłam śluby czystości,
jak
Święta Łucja. Kto by pomyślał, że po tym
zaczną śnić się niezrozumiałe rzeczy:
zasiadam
do Ostatniej Wieczerzy obok Jezusa, za
oknem
kończy się ludzkość; ptasia grypa, świńska
grypa,
choroba wściekłych krów. Wszystko działo
się naraz. Pan był spokojny, o jasnym i
pustym
spojrzeniu ważki; Bierzcie i wciągajcie z
tego
wszyscy, to jest bowiem kokaina, za którą
wszyscy zginiemy.
Komentarze (7)
Wiersz jest świetny i popadłam w głeboką zadume z
której wyrwał mnie komentarz Wiktora i teraz już nie
moge się skoncentrować (facet potrafi wybic z transu),
ale pod TAKIM wierszem trzeba coś napisać , wiec
napisze że jest jednym z najlepszych wierszy jakie
ostatnio czytałam.
No tak,sny czy jawa z koką sprawa
nieciekawa-pozdrawiam!
dobry mocny !!!
bardzo wymowny, powiem pouczający. jesteś
indywidualitką tutaj z tematami. pozdrawiam serdecznie
:)
Dzis Tokio ostro pociagnelas ! Moze wszyscy nie zgina
ale na pewno wielu ... zwlaszcza Ci , ktorzy maja
slaby charakter.
Sorki dziunia nie jara mie ta nawijka - smuty kitem
żenisz, jak blanta nie zdziaram to chodzę wypluty.Jak
wciągnę działkę śniegu mam odlot ,że zruca beret,
chodze po wodzie,hare grzeje za ostatnie dzięgi dobrze
sie dzieje.Jak piątki nie skleisz - owijam cie liściem
marychy bez słowa zagrychy.
w drugim wersie: " i zaprowadziła do...".
"kończy się ludzkość. grypa ptasia, świńska, choroba
wściekłych krów. Wszystko naraz a Pan..."
nie "kokaina", dałabym "proszek", na tacy nie jest
cacy. dobry wiersz. buziaki :)