Skrucha nałożnicy
zabiłam się wyrywając kłami od diabła
samego
bo kazał mi wypić przetrawić i wypluć
krew z siebie tej pamiętnej nocy
podarował świńską twarz odwracającą
uwagę
byłam już tylko nałożnicą wijącą w sobie
węże
syczące jego imię
krew nie była moja tylko baranka
ostrzyżonego brzytwą wyciągniętą z
wnętrza
poprzedniej ofiary
bądź bo taki warunek postawił zaciągając
moje ciało i wkładając piekielny jęzor
do głębi trzewi moich
zrodziłam sześć razy w sześciu miejscach
po sześć szczeniąt jak suka karmiłam
warcząc na każdego
kto odebrać przeklęte plony moje chciał
teraz nie czuję krocza piersi i szyi
zarżnięta leżę bom na to zasłużyła
mową, uczynkiem i zaniedbaniem
moja wina moja wina tylko moja wina
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.