Spacer
deszcz pada za oknem
wychodzę bez parasola
zmoknę
idę przed siebię
od siebię z dala
bezpieczny dystans ustalam
mijam bezwiednię ludzkię potoki
gdzie spojrzeć tam rosną
bloki w pośpiechu szeregu
brudnę myśli w oknach obnarzonę
uciekam...
wpadam w kałużę płaczącej poezji
na murze
już leżę tonę we własnej prostocię
życia wiatr wpada prosto w oczy
rozwiewa poezję dla której
miejsc nie ma
autor
tęsknota szukająca
Dodano: 2005-02-19 10:32:17
Ten wiersz przeczytano 489 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.