Tajemnica czterech ścian
Miała spuchnięte oczy,
wyciągnięty sweter, smutne usta,
których tak pragnął niestety..
Zimne dłonie, suche łzy,
puste serce, a przecież kochał ją nad
życie..
Kochał całym sobą, całym ciałem,
kochał w nocy przestawał nad ranem..
Kiedyś myślała, że tak musi być,
można z tym żyć, można, można.. trzeba..
Tłumaczył, że jest samotny,
zrobił dla niej tak wiele,
całe życie był przy niej, przykładny
ojciec..
Ledwo wiązał koniec z końcem,
a miała wszystko.. bezpieczeństwo,
ciepło,
ciepła aż nadmiar..
dał tak wiele, a tylko godność zabrał.
Komentarze (4)
Cudowny jest, prawdziwy, mocny. Jakby pisała go osoba
po faktycznych przejściach. Która z jednej strony boi
się, żałuje, a z drugiej kocha. I to takie sprzeczne.
Super! Pozdrawiam.
wiele jest dramatów rozgrywanych w tajemnicy ścian
pozdrawiam:-)
Nie, nie jest to wiersz dotyczący mnie na szczęście.
Ta tajemnica niepokoi , ale tak to jest z tajemnicami
"czterech ścian". Strach się bać . Mam nadzieję że....
.i bardzo mocno pozdrawiam .