Trzy limeryki o dziadonach 1
Na specjalne życzenie Bartka i Ani - tym razem limeryki o dziadonach
Baba dziadydze spod Wyszehradu,
dała schab z kością raz do obiadu.
Ramol robi do niej zeza:
-a gdzie jest moja proteza ?
-Zupę zjedz chociaż bezzębny dziadu.
Staruch samotny w gminie Przysucha,
nocą mało nie wyzionął ducha.
Coś w chacie hałasowało
i zasnąć mu nie dawało.
A to w słoiku ,,tłukła się’’ mucha.
Ambitny tetryk z miasta nad Dźwiną,
któregoś ranka łodzią wypłynął.
Marzył bowiem całe lata,
by odnaleźć koniec świata.
Problem w tym, że ślad po nim zaginął.
Komentarze (20)
dziękuję bardzo wam wszystkim
Rozbawiles x3
Dziękuję
Trzy razy bardzo na tak :)
Serdecznie pozdrawiam z podobaniem :)
:))),
gdyby tetryk na mapie poszukał,
odnalazłby koniec świata w woj. wielkopolskim...,
z podobaniem limeryków,
pozdrawiam serdecznie:)
Wyborny trzeci
Z humorkiem . Wszystkie mi się podobają.
Mocarne Twe limeryki. Uśmiałem się po pachy. Niestety
i my kiedyś będziem dziadonami.....i o nas pisać będą
podobne historie :)))
I babony i dziadony są odlotowe,
skutecznie mnie rozbawiają,
prawie jak endorfiny działają;))
Fajna, żartobliwa forma. Dziadony, czylli dziady :)
:)
No i dziadony się doczekały - brawa potrójne,
pozdrawiam z uśmiechem :)
potrójne brawa za pomysł
przeczytane z przyjemnością
z pozdrowieniem
Super.
Wszystkie trzy super.
Chyba też na starość gdzieś wypłynę i niech ślad po
mnie zginie:)
Pozdrawiam Maćku:)
Marek
bardzo fajne.