Wczesno zimowy lub późno jesienny
Spadam w dół bez zabezpieczenia
Nie czując światła
Ani oddechu własnego cienia
W obliczu czasu jeszcze jedna dusza
zgasła
Martwa mgła słaniająca się o zmroku
Zabiera bezdomnym sens
Poczucie bezpiecznego schronienia wokół
Wśród świateł oczopląsów wpadając w
trans
Panowanie ciemności wygrywa z dniem
Okrywa mrozem skórę ziemi matki
Myślenie tu mija się z celem
Gdy przy życiu pozostają polityczne skrawki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.