WINDA
ozdobna biała komoda po ciemku
dotyk miękkich pledów nagle przewrócona
szklanka
tylko żeby nie wyskoczyła niespodziewana
myśl
na szczęście nie upodobał sobie tego
miejsca
dwoje ludzi czy pragnąć to pozwolić?
nieśmiałość ale była w nim istota ludzka
niespodziewane muśnięcia by zatracić
gdy biegły wzdłuż rozpinały
szczegół cięcie jak pierwszy platoniczny
układanie wyraźnych wzorów
fantazja z nich nie abstrakcyjna
jak kilka godzin w zamkniętej
głęboki oddech ruszyła to tylko numerki
trach zgasło przełknięcie śliny gorąco
głęboki wdech zbliżył się do mnie
nie to ściany i pomieszczenie robi się
mniejsze
i mniejsze jak pomysły erotyczne
znajomego
i co się stanie gdy się stąd nie
wydostanę
trzask drzwi światło jak lincz
mam ochotę rozwalić stojący na baczność
wazon
w dotyku zobaczysz kłamstwa którymi cię
karmi
śliczny estetyczny w świetle reklam
dla mięciutkiego nieuchwytnego dysonansu
odejdź nim się to stanie na krawędzi
gdy mosty spalone
skąd nie ma odwołania twarz co łamie
aby doznać wypierając się to śmierć
czy mam się okopywać
myślisz że zawołają na pomoc
ruszyła ...ma takie ciepłe delikatne
ręce
życie wypisuje receptę
...
zachwyt
UŁ
napisany Łódź,02.06.2009 ula2ula
Komentarze (21)
można się zaczytać - wspaniały wiersz -pozdrawiam
Dojrzałe wiersze, potrafisz tworzyć wyraziste
obrazy... Pozdrawiam
chaos! i bardzo dobrze ;) podoba się.
Świetne odniesienie miłości do windy,to się nazywa
wielka KLASA!! Brawo, pozdrawiam :)
wszystko zamknięte w czteroboku windy, ramionach
czterech... mała klaustofobia i zatracenie w miłości.
fajne porównanie. ładny wiersz. pozdrawiam cieplutko
:)
Sliczny wiersz pozdrawiam serdecznie +