Wykładowca
Jaś się o szkole dobrze wyrażał,
kochał ją bardzo, klasy powtarzał.
Po latach wielu w mieście Lublinie,
spotkał Jan dawną wychowawczynię.
A losów ucznia, jasna to sprawa,
pani niezwykle była ciekawa.
Mam dobrą pracę – odrzekł uprzejmie:
od ponad roku wykładam chemię.
Na krótką chwilę zapadła cisza….
Jak ja się cieszę! Czy dobrze słyszę?
Zawsze mówiłam : jesteście dzielni…
mów, przyjacielu – tu, na uczelni?
Spojrzał młodzieniec w oczy płonące…..
chemię wykładam… tutaj… w „Biedronce”.
Komentarze (32)
Dzieki za uśmiech. Myślę, że jest się ciekawym czegoś
a nie o coś, dlatego zamiast:
"O losy ucznia, jasna to sprawa,
pani niezwykle była ciekawa."
czytam sobie
"A losów ucznia...", ale może się mylę.
Miłego dnia.
Dowcipnie opisana owa przygoda,
w pełnym ciepłej ironii
i dobrego humoru wierszu.
Już sam tytuł dla mnie bomba.
Pozdrawiam:]