Zmieniam swoje nastawienie
Chętnie bym komuś już dołożył,
lecz zmieniam swoje nastawienie.
Chcę, by słusznego wieku, dożył,
męcząc się bólem i cierpieniem.
Teraz nie widzi on niczego,
słuch ograniczył do słuchania.
Bo przecież nic nie czyni złego,
bo kto mu czynić zło zabrania.
Chętnie bym komuś skopał zadek,
lecz zmieniam swoje nastawienie.
Niech sobie sam już daje radę,
męcząc się bólem i cierpieniem.
Teraz nie czuje on niczego,
ból ograniczył w każdej mierze.
Przecież nie czyni on nic złego,
przecież to robi w dobrej wierze.
Ale nadejdzie chwila taka,
że zacznie rzewnym szlochem płakać.
Bo już nie będzie mógł dać radę,
tak życie mu wypomni zdradę.
Komentarze (4)
wyrządzone zło zawsze wraca i to ze zdwojoną siłą
życzę miłego wieczoru:)
A jak Ci ulży to przywal komuś porządnie i ode mnie
też :)))
Pozdrawiam :))
Też, zawsze wolałem - odejść z godnością. Problem w
tym, że oni szli za mną.
No i... Było nie było...
Zło jak echo powraca..., taka myśl nasunęła mi się po
przeczytaniu wiersza, pozdrawiam serdecznie:)