zmrok ...
Kuli się, cichnie, choć jeszcze gwarność
skronie zmęczone lekko uderza,
przyjmuje pozę poranionego
siłą jasności starego zwierza,
który chce zniknąć w ciemnym zaułku,
ukryć przed światłem zaćmione oczy,
idzie w ciemności wrota otwarte,
jednak nie biegnie ku nim, lecz kroczy.
Prawie się słania, zatapia w mazi,
która szarością wnika w powietrze,
zaraz w jedności (zwartej w bezsile),
na gładką masę wraz z nią się zetrze,
ginie, a jednak nie zaprzestaje,
choćby miał płynąć strugą pod górę,
poprzez przeszkody, bieg na przełaje,
aby na koniec stanąć pod murem.
I nagle kona, jest połączony,
wessany z cieniem nań położonym,
umarł pod kirem granatu nocy,
w cichości tkanej srebrem zasłony.
Komentarze (70)
...Ewo, Stella-Jagodo nie mogę zawieść moich stałych
czytelników...jak zawsze miło mi was gościć...a i
także czytać:))
pozdrawiam i życzę spokojnego wieczoru:))
Podoba się Bardzo.
Pozdrawiam :)
Czarujesz jak zawsze Stefi, uroczy wiersz!
Pozdrawiam :*)
...Marku zawstydzasz mnie, tą pochwałą:))
Arku, masz rację, dziś pisze się inaczej...i dlatego
jestem wierna sztuce starej daty:))
Darku, Reni,jastrze dziękuję za komentarze i
wszystkich was pozdrawiam:))
Zmrok czyli pożegnanie...
na krótko, do później, aż się wybudzi jutro. Też tak
ładnie, jak się układają Twoje słowa.
Pozdrowienia :)
Noc cicha, srebrna i księżycowa
Nad zmierzchu zgonem wcale nie płacze.
Cicha melodia od Kalinowa
To chyba kurant. Jak by inaczej?
bardzo ciekawie opisany wieczór podoba się :)
pozdrawiam serdecznie
bogata ornamentyka, połączona z niebanalną metaforyką
czynią Twój wiersz delicją dla poetyckiego estety
starej daty.
:):):)
Świetnie o schyłku dnia. Pozdrawiam
Oczarowałaś mnie tym wierszem. Czytam kolejny raz i
mój podziw jest wprost proporcjonalny do ilości
przeczytań. pzdr