Dla pani gałązka oliwna
Przynoszę pani pełne dłonie słońca, i
zapachu kwiatów z wyspy Greckiej Kreta
Witam – było kiedyś takie sobie małe
zdarzenie- przedszkolne dzieci wraz z
przewodnikiem oglądały w fabryce mebli jak
one powstają- przewodnik obchodził różne
stanowiska pracy, tak by mali obywatele
mogli zrozumieć zawiłości pracy stolarzy
Kiedy wycieczka dobiegła do końca –
przewodnik z uśmiechem zapytał – powiedźcie
mi dzieci, co wynieśliście z tej
wycieczki, malcy ze wstydem zaczęli
wysupływać ze swoich kieszonek skrawki
drewna,odpadki znalezione po drodze,
przewodnik rozbawiony podziękował im,że
jego trud został w ten sposób nagrodzony
- wycieczka została zapamiętana .
I ja dziś wracający z wyspiarskiej
wycieczki mam w kieszeni tak jak ci malcy
coś co zostało i będzie zapamiętane – małe
barwne kamyczki, kamyczki każdego mego dnia
pobytu na wyspie Krecie.
Rozsypałem je przed sobą, tworząc mozaikę
która otwiera się jak stronice książek „
Gdyby słońce było bogiem „ lub „ Opowieści
biblijne” „ Zenona Kosidowskiego, gdzie
teraźniejszość wplatała się w historie w
tych książkach opisanych.
Mój pierwszy kamyczek o barwie dnia 3
czerwca, to kamyk moich urodzin, które
spędziłem kilka set metrów nad powierzchnią
ziemi, w samolocie, dziwne to uczucie,
jakże odmienne od zwyczajowego siedzenia w
śród gości przy urodzinowym torcie, bez
toastu kieliszkiem bąbelków.
Mój urodzinowy obiad – to wyjątkowo okazały
zestaw, składający się z dziesiątków dań,
bogatych, w smakach, barwach greckiej
kuchni. Tak powtarzało się to co dnia,
każdego dnia miałem urodziny, przepyszne
.
Miejsce mego pobytu mogę porównać do
zaczarowanego ogrody, mój domek bungalowy
usytuowany w śród zieleni i kwiatów, gdzie
oleandry otaczały go ze wszystkich stron
a nieznane mi z nazwy barwne krzewy
dopełniały piękna .
Drzewa cytrusowe, palmy, bananowce i
wysokie jak nasze dęby drzewa morwowe
tworzyły klimat cienia i zakamarków pełnych
zapachów.
Kamykiem o barwach szafiru nazywam niebo,
niebo otwarte na przestrzał, jak rozwarte
ramiona kochanka chcącego objąć w swe
władanie miłość, to niebo miłości zawsze
błękitne – a dopiero nocą zmieniającą swa
barwę na kobalt .
Nasze niebo barwione porami roku, upstrzone
kolorami chmur – jest niebem życia, tamto,
niebieskie otwarte by nieść po nieboskłonie
posłania, życzenia, tęsknoty.
Kamyczkiem o barwie ochry – to koloryt
miast i miasteczek, które w architekturze
niosą piękno wyspiarskiego krajobrazu,
dopiero na obrzeżach zatok , ukazują się
domki białe jak śnieg w wykuszami tuneli
cienia i ochłody.
Kraj zwiedzałem z kamyczkiem w kształcie
serduszka, bo każda miejscowość, to powód
by się w niej zakochać – widzieć tyle
piękna w śród zatok, do których meandrami
uliczek pnie się między górami, na których
są tysiące tarasów a każdych z nich gaje
oliwne – widok cieszący oczy, i to
całodzienne słońce , dające ciepło, ciepło
które się pamięta .
Piękny kamyk o złotym zabarwieniu który
leży przede mną - - to kamyk historii, tej
widzianej naocznie a znanej z barwnych
mitów- legend i ksiąg
Być tam, gdzie historia, znaczyła nowe
cywilizacje – być tam gdzie panowali
bogowie, gdzie każdy kamień to, historia,
gdzie każdy kamień to słonce i cień legendy
dawnych lat
Z kamyczkiem o owalnym kształcie spędzałem
cały dzień na zwiedzaniu miejsc nie
objętych, harmonogramem wycieczek –
szukałem miejsc gdzie jeszcze osły są
środkiem transportu.
gdzie chatynki wieśniaków z gliny – nie
udało mi się tego zobaczyć
Dnie mijały, co dzień nowe wrażenia, nowe
miejsca i nowe zbierane kamyczki.
Wyspa na której nie ma gołębi, tylko są
bardziej barwne wróbelki.
Wyspa na której nie było wiatru a morze
zawsze ciche, leniwe, mieniące co czas
jakiś swą barwę – koloryt który może
zachwycać.
Otulony ciepłem słońca i życzliwością
gospodarzy cieszyłem się każdym zakątkiem
poznawanym na spacerach, - wycieczkach .
Moje fotografie których zrobiłem wiele, w
pełni nie oddają tego co razem tworzy
obraz- zapach- atmosfera chwili , pięknu
poświęcać chwile, to zbyt mało – tam trzeba
żyć
Dotykam ostatniego kamyczka – tego który
utkwił mi i pewnie trwać będzie bardzo
długo, to kamyczek czystej, nieskazitelnej
wody, ta czystość mnie oszołomiła, było to
najpiękniejsze, graniczące z cudem , ze
może być tak piękna w kolorze woda-
chciałbym dla tej wody tam wrócić i
wpatrywać się w nią w jej głębię i słać
pod nieboskłon najpiękniejsze pozdrowienia
, najmilsze życzenia, słać swe tęsknoty
uplecione w warkocz piękna spędzonych tam
dni.
Dziś patrzę na swoje kamyczki, jutro pewnie
też, bo nie sposób zapomnieć piękna
przeżytych chwil, piękna życia
Słowa, słowa, słowa nie wystarczą by
podziękować za piękne spędzone dni z
Toyotą pod ramie .... dziękuje .
Dla pani gałązka oliwna – proszę ja przyjąć
życzliwie
Bolesław
Zaja
Przesyłam oddzielnie emaliami parę
fotografii z pobytu na Krecie
Komentarze (3)
Poezja. Sama jej kwintesencja.
Pięknie opisane i te kamyki w różnych kształtach,
gałązka oliwna. Z wielkim podobaniem przeczytałam.
Pozdrawiam :)
niezwykle piękne wypracowanie z pobytu na krecie.
Czytałam z zaciekawieniem.