Co dnia na tafli płynnego złota...
Nieodwracalny zmierzch
O czym to kamraci gwarzycie w milczeniu o
jesiennym czasie
Czyżby wracały wspomnienia rozmowy z
żelazem
Kiedy ono na paleniskach w płomieniach w
gardzieli martenów
Tu i tam jak złoty ruczaj złotem świeciły,
wzywały do czynów
Jaką to melodię kamraci z huty stali i
żelaza słyszycie
Jaką uwerturę co dnia na tafli płynnego
złota piszecie
Wieczorny taniec iskier po niebo
rozświetlał wam mroki
Tańczyliście „ślonzoka”- trojaka w
zamaszystym krokiem
Rozglądacie się we wszystkie strony stojąc
w uparciu*
Niebo czarne, poznikały tęczowe, bezsilni
już nie w natarciu
Nie kręcą się koła, oznajmiające, ze urobek
na wierzch płynie
Samotne wdowy, bezdymne strzeliste, nie ma
ognia w kominie
Jakie znaki kamraci widzicie i jakich w
dali razem wyglądacie
Historia zamyka na spustowy rygiel, po
płynnym złocie puste kadzie
Stoicie kamraci od węgla i stali, zmysłami
prorokami i nieomylni
w dal czas upływa, w historii się rozmywa,
zostaliście wy jedni
*w postanowieniu
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Z moich okien spoglądałem na hutę „Floran”-
i kopalnię „Śląsk” na prawo _huta „Pokój”
na lewo huta „Kościuszko” a z tyłu huta
„Bobrek „ Dziś już nie spoglądam, bo ich
już nie ma
Komentarze (3)
Warmia, ta o której piszę.
jest inna już.
Piękny wiwrsz.
Śląsk- co zostało z ciężkiego przemysłu? Tyle hut,
kopalń pozamykanych...
Smutny wiersz z refleksją o przemijaniu...a węgiel
podrożał w ciągu ostatnich 3 miesięcy o 70%, słyszałam
nawet, że za tonę węgla będzie trzeba wybulić 2
tysiące złotych...skandal i granda w biały dzień!
Pozdrawiam ciepło :)