* (oni...)
oni nie rozmawiają ze sobą
oni krzyczą
kamieniami słów
w stłuczone twarze
wirują w powietrzu
ostre jak brzytwy
odpryski
tną przestrzeń pomiędzy nimi
upadają na bruk pod stopami
upadają tak nisko
potem oni zbierają
swoje nawzajem
odłamki
w miękkie garście
w pokucie i żalu zaciskają
palce
na zranionych uczuciach
na szkłach
oni krzyczą
oni krwawią
w szaleństwie samotności
wstawiają szyby w puste okna twarzy
serc
i żyletkami dłoni
swojego człowieczeństwa
wycinają
nowe szramy
korytarze
którymi
uciekają od siebie nawzajem
którymi rozpadają się
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.