25 miligramów siebie
nie tańczę, gdy dyrygent ma dwie lewe
ręce.
pod czerwoną sukienką rozchylone uda,
bezczelny ogień w oczach obiecuje cuda,
co zraża malkontentów ciągle w fazie
wstępnej
do rzeczy amoralnych. idę po krawędzi,
gdzieś głęboko zasady, na prawdy
wypięta,
(mam niezłe pośladki, kochanie
pamiętasz?)
wilgotna wewnętrznie intymnie rozpinam
sedno
sprawy, bielizna pod nogi i finał.
zasypiam naga, tak jak bóg przykazał.
autor
ReedDżej
Dodano: 2013-03-27 08:12:12
Ten wiersz przeczytano 2109 razy
Oddanych głosów: 20
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (21)
Przyciąga wzrok:)
Bardzo mi sie podoba Twoj wiersz:)
Ciekawy wiersz. Miło było przeczytać.
Dobrze ze nie wstawilas na noc bo nie jeden mezczyzna
mialby spanie pozamiatane.../ uwielbiam stosowanie
parentezy w wierszu, naraje mu to swoisty "charakter"
/ przede wszystkim twoja poezja robi dla mnie wrazenie
poniewaz nie zabawiasz sie w romantycznosc a ubierasz
mysli w bardzo odwazny sposob, uwielbiam kiedy kobieta
jest silna osobowoscia / w dodatku znajaca swoje
wlasne piekno .../ pozdrawiam
wyszedł nawet zmysłowy erotyk...tylko wyobrażnią
ruszyć ...pozdrawiam ciepło
na dobranoc? a to już dzień dobry ;) pozdrawiam -
wiersz wywołuje uśmiech :)