ABDYKUJĘ O CZWARTEJ NAD RANEM
Nie stawiaj mnie już pod pręgierzem
Małżeństwa
Schowaj swój bicz
Słowa
Obietnica
Przysięga
Całunem pustki nie zakryjesz
Pamiętaj!
Wyleję morze łez
Umyję podłogę
Więc już nie depcz
Tego co zostało
Pod powiekami
Idiotycznej nadziei
Że będzie lepsze jutro
Dla mnie
Zdejmuję swą koronę
Abdykuję o czwartej nad ranem….
Czasem mam ochotę wykrzyczć,ale nie odchodzę bo nadal kocham
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.