Albo ty, albo ja
Przed takim wyborem stanął Święty
Ktoś musiał zginąć:
Albo on, albo osoba mu bliska
Nazywana zaszczytnym mianem przyjaciela
Nie zastanawiał się długo
Konkretniej: nie zastanawiał się w ogóle
Wybór był prosty
Żył już długo
I przeżył więcej niż ona w czterech
życiach
A nawet więcej
Śmierć była bardzo dziwna
Tak jakby zamknął oczy i zasnął
Po przebudzeniu zaś w innym miejscu
Pięknym, nieskazitelnym, idealnym
Na pierwszy rzut oka oczywiście
Bo ideałów nie ma
I wątpliwe, żeby kiedyś były
Święty trafił nie tam gdzie powinien
Trafił do świata między światami
Dlatego, że nie mógł umrzeć
Był przecież wampirem
Kimś w połowie tylko martwym
Dziwne los obrał sobie ścieżki
Żeby obrońcą człowieka uczynić jego
Króla wampirów, najgorszego z nich
Teoretycznie, bo praktyce na odwrót
I co dalej?
Święty nie wiedział tego
Jasne było tylko to,
Że trzeba wrócić do siebie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.