Ambiwalencja
Gwieździsta noc otwiera granice kosmosu,
straszy
pręgierzem dziesięciorga przykazań.
Rozdrapuje
przeszłość. Cierpienie. Szklanka
napełniona czystą -
katechezą miłości, nadzieją obsypaną
gwiezdnym pyłem.
Wspomnienie smutnej dziewczyny w żółtej
sukience
rozmienia czas na drobne. Pamięć okryta
kirem.
Brązowy bursztyn na delikatnej dłoni, ślady
bosych
stóp na plaży, zapach mięty. Przystanek
amnezja.
Z żelaznego barowego stołka wstają koszmary
przeszłości. Delikatny makijaż rudowłosej
kelnerki boli
nutą wspomnień. Piwne oczy, błysk
zrozumienia.
Wentylator szumi cichą, ostrzegawczą
melodię.
Pożądanie zwycięży? Wypalone serce nie
przyjmuje
wyjaśnień zwiędłej róży w wyszczerbionym
wazonie.
Równia pochyła. Kto może pożyczyć obola?
Oddam w Hadesie. Honorowe długi trzeba
spłacać…
Komentarze (22)
wspaniale oddany barowy klimat
Dziś w malancholijnej odsłonie...? Tak też Cię lubię
:) Pozdrawiam niedzielnie :)
Podoba się.
Pozdrawiam
Doskonale w każdym słowie.
Mocny a subtelny wiersz.
:)
Dobrze się czyta te barowe refleksje.
Miłej niedzieli:)
No cóż odkrywcza nie będę jak powiem, że kij ma dwa
końce - a wiersz - widzę tu dojrzałe pisanie - idą
ciągiem równoważniki zadań - ale fajny to sposób
wyrazu - podoba mi się.
To trudny czas, gdy myśli rozdrapują przeszłość...
Serdecznie pozdrawiam :)