Amfetaminowy obłęd. Proza
Fragment wstępu do książki P.T. Amfetaminowy obłęd.
Książkę tę dedykuję pamięci Pawła, Piotrka,
Patryka i wielu
innych, którym nie udało się dotrzeć na
drugi brzeg grząskiego bagna.
W bagnie tym się topiliśmy, wszyscy razem i
każdy z osobna,
młodzi ludzie powoli tracący chęć do życia.
Ich oczy zamierały
dzień po dniu, pogodne i radosne niegdyś
twarze zamieniły się
w smutne, o ziemistym kolorze cienie, z
pustymi dziurami zamiast
oczu. I ja razem z nimi, w tym zagubionym
tłumie. Już prawie
nic nie czułem, umierałem, moja dusza
niemal do mnie nie mówiła
albo ja byłem głuchy na jej cierpienie, a
ona przecież cierpiała.
Przez lata krzyczała, lecz ja kazałem jej
milczeć. Powstała
cisza, przerażająca cisza zwiastująca
powolne odchodzenie istot.
Jedna po drugiej uciekały z tego bagna, a
odchodząc, pozostawiały
wspomnienia: o marzeniach, planach,
niespełnionych życiach,
których nie będzie im dane przeżyć. Te
wspomnienia pozostaną
wciąż żywe w nas, w tych, którym się udało.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.