Anioły nadzieji
Odcieli mi dzisiaj skrzydła,
Odcieli!
Latać kazali!
Położyli, tak czarną w niewinnej bieli,
Ja tak się śmiałam, a Oni płakali.
Odcieli mi dzisiaj palce
Odcieli!
Potek dotykać kazali!
Krzyczałam tak głoścno mnie tanili i
cieli,
Deptałam gdy oni płakali.
Zatkali mi uszy,
Zatkali!
Nie słyszałam już ich szeptów ,które
zakryli,
Tylko ukradkiem zerkali,
Ja rozmawiałam z diabłem, a Oni się
modlili.
Zakleili mi czy,
Zakleili!
Bym im daleko w świat nie uciekła,
Musiałam widzieć do dla mnie robili,
Oni mnie do Nieba, a ja ich do piekła,
Nie pozwolili mi czuć,
Nie pozwolili!
Kazali w nicości sens życia odnaleźć,
Wciskali wiare w każdej wolnej chwili,
Ja Ich usypiałam, Oni mnie cucili.
Zabrali mi głos,
Zabrali!
Niewdzięcznej mowy wygłosić zabronili,
Kazali mi wyorażac sobie jak się ze mnie
śmiali,
Ja na nich plułam, a Oni we mnie
wierzyli.
Wyrwali mi serce,
Wyrwali!
Bym nie cierpiała i lepiej żyła,
Za mnie me złości zbierali,
Oni mnie urodzili...
A ja Ich zabiłam...
Komentarze (2)
Tak zgadzam się z Bajką, można poczuć co Ty
napisałaś. Bardzo mi się podoba.
Tyle bólu i buntu, jest taki nietypowy...prawie czułam
to, co ty...podoba mi się.