bajka o peelce-kruszynie
urodziła podmiot wiersza -
niezdarną kruszynę
i kazała rosnąć w siłę -
kto słaby ten ginie
a z kruszyny rosła młoda
z buntem w pierwszych wersach
typ znajomy - czyli panna
młodociana gniewna
wiersze nieco ją schłodziły
liryczne konteksty
w których sporo doświadczyła
i pobrała lekcje
były wzloty i upadki -
zwyczajnie - poezja
samo życie i średniówki
nie warto wciąż wierzgać
dojrzewała aż do puenty
przez rytmiczne stopy
zapoznała się z pokorą
(pomogły kłopoty)
nauczyła się milczenia
oszczędności słowa
patos przepadł wraz z młodością
peelka dziś niemłoda
poprzez pryzmat w strofy pierwsze
zerka i się dziwi
swojej własnej rodzicielce
że musiała skrzywdzić
by nauczyć prostej prawdy -
człowiekiem być trzeba
by się wpisać jak należy
w rzetelny poemat
…
w puencie zrozumiała
skulona jak dziecko
że znowu jest małą
kruszyną a wieczność
utuli w ramiona
jak matka rodzona
Komentarze (37)
Słusznie...
Kłaniam się uśmiechając(:
powyższy tekst jest czymś więcej niż bajką. to
znakomicie opowiedziana historia dojrzewania poetki
:)zasługuje na zmianę mojego sposobu komentowania
świetna metafora życia i tworzenia.
Pani Elzżbieto , pięknie nas pani przeprowadziła
przez życie peelki :) pozdrawiam :)
Zatoczyła koło i znów w tym samym miejscu,
chociaż doświadczeniem trochę nas poczęstuj.
No, no . Bardzo fajny, refleksyjny wiersz z wyższego
rzędu. Pozdrawiam. Miłej nocy...
sympatyzuję z kruszyną, co niczym nasionko, jak
Calineczka, dojrzała roślinka, wszystko przeszła, aż
po puentę :) fajny wiersz - piszesz z taką lekkością -
poetyckie "ciągutki" - od wątku do wątku - podoba mi
się :)