Ballada o ludziach niezwykłych
Dom ludzi o nieskończonej wyobraźni
Stoi na wzgórzu zapomnienia
Mieszkają w nim ludzie samotni
Spacerują po zielonych alejkach
Spowitych gęstą, kolorową mgłą
Która drażni zmęczone oczy
I zastępuje tlen w płucach
Pasy cisną niespokojny sen
Pełen niewidzialnych przyjaciół
I niezwykle realnych wrogów
Dom ludzi pokłóconych z sobą
Stoi na wzgórzy zapomnienia
Mieszkają w nim ludzie zniewoleni
Rozpaczliwie szukają ciepła dłoni
Która teraz ściska im gardła
Źrenice rozszerzają się z nienawiścią
Gdy spoglądają w lustrzany obraz
W ciężkiej ramie złożonej z cienia
Dom ludzi zakochanych w melancholii
Stoi na wzgórzu zapomnienia
Mieszkają w nim ludzie bez głosu
Słowa ześlizgnęły się ze strun
Płynąc w słonym potoku łez
Ich skóra jest lodowato zimna
I blada jak księżyc
Na które padają promienie słońca
Lecz nigdy nie zostają na śniadaniu
Dom ludzi niezwykle wrażliwych
Stoi na wzgórzu zapomnienia
Mieszkają w nim ludzie z bajek
Którzy unoszą się na nieuchwytnej
chmurze
Dryfują po tysiącleciach
Opowiadają swoje historie
Głuchym białym ścianom
Potem milkną i oddalają się
W swoich obłąkanych obłokach
Dom ludzi naznaczonych
Stoi na wzgórzu zapomnienia
Mieszkają w nim szare anioły
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.