Ballada o upadku człowieka
Wstał rano machinalnie, sprawdził w
elektrycznym oku, czy jeszcze jest w
Systemie.
Czy w nocy ktoś go nie skasował. Czy nie
zniszczyli jego teczki z napisem: Spalony
procesor.
Przed lustrem, jak co dzień, strzelił sobie
w łeb. Opadła niepotrzebna, cielesna
powłoka.
Zażył dwie pigułki na podtrzymanie. Wyszedł
na ulice kolejny hologram.
Pod stopami układy scalone prowadzą do
celu,
mechaniczne uśmiechy, by zachować pozory
wspólnego istnienia.
Pod czaszką elektroniczna iskra przypomina
grafik zadań do wykonania,
blokady pilnują, by hologram nie zawahał
się zmierzając do fabryki dzieci.
Rzeczywistość doskonała.
Zaczęło się od rzucenia pod stopy Świętego
Graala.
dla naszej wygody. Życiorys, pozycja i
tożsamość zapisane na plastikowej
karcie.
Potem pigułki na sen w niepokojących
czasach,
gdzie coraz więcej konfliktów i zbrodni.
Zaplanowanych, byśmy uwierzyli, że bez
opieki zginiemy w otchłani.
Przyszli w nocy, na paluszkach. Zoperowali
nam mózgi, wcisnęli kable w żyły.
Zostawili przy łóżkach pigułki, byśmy nie
zbłądzili.
Rano wstało słońce, miliony androidów nie
pamiętało wczorajszego dnia,
nie poczuliśmy, że czegoś brakuje. Dusze
poszły w piach.
I skończyły się wojny, już nic nie groziło
nam teraz,
zlikwidowano waluty. Świat bez podziałów.
Nikt nie umiera.
Wszystko za pigułki i kolejną noc
istnienia.
Nieliczna armia królów zbiera żniwa narodów
produkujących zbawienie.
Ostatni ludzie z krwi i kości, zasiadają na
tronach z epoki baroku,
to ballada o przyszłości sterowanej
Władcami Monitorów.
Janek się obudził. Nie zdzierżył
koszmaru.
Bo wiedział, że to tylko kwestia czasu.
Żyletka posłusznie uwolniła go od
strachu.
Komentarze (1)
Cóż, życie... niestety sami do tego doprowadziliśmy,
że jest właśnie tak! Dobry wiersz :) Pozdrawiam
ciepło :)