Banały, które wrosły w annały
Aby dorosnąć, wpierw trzeba być małym
i w tej małości nie raz się poparzyć.
Pozbierać sińce, potknąć wiele razy.
Ale to wiecie – któż nie zna banałów?
By wzlecieć w niebo, tkwić trzeba przy
ziemi
i nie zapomnieć, jak na ziemię wrócić,
kiedy - to w górze - tak nieziemsko
kusi,
a grawitacja straszy upadkami.
Aby się rozgrzać i móc ciepłem cieszyć,
chłód musi najpierw cię przeszyć do
szpiku.
A komunały można pleść bez liku,
ale mądrością niezbyt często grzeszyć.
Możnaby szkoły rozmaite przebyć
i fakultety pokończyć rozliczne.
I tak da życie porządnego prztyczka,
że noty dobre, ale zbrakło wiedzy.
Na własnej skórze, nago, na kolanach -
doświadczysz tego, czym się dzielić warto
-
gdy nic już nie masz - świecisz pustą
kabzą...
Bo nie ma przeżyć, gdy brak przeżywania.
Komentarze (44)
Dzięki, Dziewczyny. I dobrej nocy :)
Bezsprzeczna mądrość wiersza - wszyscy muszą się
sparzyć ;)
Przepiękny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam Cię, Kamykow. :)
Dobry, mądry wiersz. Z przyjemnością przeczytałem.
Pozdrawiam.
:) Pozdrawiam, Brunggo :)
Wnikliwa, empiryczna chyba, diagnoza ;)
Dzięki, Ireczku :)
Mądrze i sympatycznie zarazem.
Cóż, człowiek, to taka istota, że nie dowierza
truizmom. Póki sama nie doświadczy.
jak się ogląda wstecz aby powspominać to wiele rzeczy
pozornie będących banałami wielkie znaczenie miało:)
Duchu, też pozdrawiam :)
nie ma przeżyć gdy brak przeżywania... ładnie :)
pozdrawiam ciepło
Sabo, miłego wieczoru :)
Bardzo dobra refleksja. Pozdrawiam serdecznie