Basta...koniec
Droga ciociu
owszem lata temu mi pomagałaś i wydaje mi
się, że zapomniałaś, ale zawsze
dziękowałam.
Więc nie wypominaj i wybacz, że nie mam
zamiaru być wdzięczna do końca życia i na
rękach Cię nie noszę, ale - basta...koniec,
odpuść proszę.
Kochani rodzice
przez me życie całe znosiłam Wasze
awantury, duże i małe,
wspierałam, ratowałam gdy była potrzeba i
zawsze działało to tylko w jedną stronę,
więc teraz pozwolę sobie powiedzieć -
basta...koniec.
Drodzy znajomi i przyjaciele
z biegiem czasu zostało już Was niewiele.
Większość olała mnie po całości, gdy
wyjechałam za granicę,
przestaliście odbierać ode mnie telefony, a
człowiek tęsknił jak szalony.
Ale przebolałam i więcej nie zadzwonię, po
raz kolejny - basta...koniec.
Moi mili nieznajomi
darujcie sobie słowa krytyki, bo nie dam
się wpędzić w poczucie winy,
wiem ile poświeciłam dla bliskich i
rodziny.
Teraz będę żyć na własnych warunkach, czy
się to komuś podoba czy nie, głośno mówię -
basta...i wybieram siebie.
Komentarze (9)
Świetny tekst.
Dobry manifest:).
Pozdrawiam:)
Czasem trzeba tak postąpić.Pozdrawiam serdecznie:)
Ale z Ciebie bestia i tak trzymać.
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo ciekawy życiowy wiersz pozdrawiam
Pamiętaj zapallko, że najbezpieczniej, najlepiej to
jest liczyć tylko na siebie. Jesteś dorosła i sobie z
pewnością poradzisz, czego Ci serdecznie życzę.
i bardzo dobrze, tak trzymaj, pozdrowienia
ciekawy i zyciowy przekaz pozdrawiam
bardzo ciekawy życiowy wiersz pozdrawiam