Będąc martwą za życia.
W cienistej dolinie,
tam gdzie ludzkie oczy nic nie widzą.
Zawieszeni w pół drogi,
gdzieś pomiędzy szeptem, a ciszą.
Zwykli zwą to parasomnią,
a dla Nich to życie,
które nigdy nim nie było,
do dziś dryfują w niebycie.
Nieobecni, lecz tak blisko.
Na codzień są wśród nas.
Trochę inną mają przyszłość.
Nie liczy się dla Nich czas.
W wieczności szukają końca.
Nie chcą być martwi za życia.
Szczęście jak promyk Słońca,
obserwując to wszystko z ukrycia.
Próbują walczyć z nicością,
skazani na porażkę.
Twój życiorys nie jest zbieżnością,
Nimi możesz być jak każdy.
I choć czas wciąż przemija, wydaje się on być tylko jednostajną pracą sekundnika.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.