BEZ ŻYCIA...
zziębnięta ziemia, bez życia pokładów,
zmarznięta sosna stoi samotnie,
beznamiętność znaczy ludzi,
i erotyzmu tak nagle brak...
chowam się w swym płaszczu,
otulona fikcyjnym życiem...
jakoś tak mi źle,
tak okropnie pusto dziś jest...
nie ma białego koloru,
zabrakło dziś słońca,
jest tylko ta czerń,
przez którą przechodziłam już kiedyś...
choć trzymam się pomostu,
to tracę równowagę,
nie dziś, nie jutro...
ale życia nie stracę, bo tak lubię
oddech...
Komentarze (4)
Strach przed krokiem w przód i mrok wspomnień z
przeszłości,to nie jest dobra metoda na...wdech nowej
nadziei..
Nie ma się co zatrzymywać w cienistych miejscach, bo
się odmrozisz....zamknij oczy i przypomnij sobie
słoneczne dni...to pomaga.....WUJEK DOBRA RADA
Trzymaj sie mocno pomostu i nie daj sie nigdy wiecej
tej CZERNI - bo mozna nie wrócic po oddech... Wiersz
emocjonalny, doskonale rozumiany przeze mnie.
"bo tak lubię oddech" bardzo mi się podoba, ważne by w
życiu nie tracić właśnie tej równowagi. dobry wiersz