(Bez)bronna
Skulona jak kamień, mchem otulona
Odbijam ataki, niczym rycerz
średniowieczny
Niby bezpieczna, lecz nigdy wyzwolona
Powinnam zdobyć się na krok, krzyk
ostateczny.
W tym mieście każdy kamieniem
Tysiące kamieni codziennie mijam
Każdy nosi historie, każdy nazywa to
brzemieniem
A ja swą historie jak najdelikatniejszy
sekret gestem owijam
KaZdy jak tętniąca energia
Przewija się przez ulice w codziennym
zgiełku
Każdy jak suma działań, enigmatyczna
synergia
Szuka swego odbicia w niedopalku
Patrzysz mi w oczy?
To dobrze, sama sobie jestem kamieniem.
Nikt w nich niczego nie zobaczy
Oprócz paru chwil, będących
nieporozumieniem.
Komentarze (5)
Życiowe o bezbronności, pozdrawiam serdecznie;)
a może odbija jak kamienie tarczą.
kilka dni Ciebie nie było na Beju.
pozdrawiam :):)
Ataki zwykle się odpiera, a odbija zakładników na
przykład. Taki szczegół, który zdradza brak precyzji,
co w poezji jest grzechem śmiertelnym. Moc
serdeczności.
mam wrażenie, że peelka nie chce się odkryć przed
innymi, ale w takim kokonie z kamienia trudno żyć,
jest się skazanym na samotność.
Dziwne?! Brzmi jak niemożność samookreślenia a tak nie
powinno być Pozdrawiam serdecznie:))