Bezczelna obfitość
Fałszywa twarz - sprzed lat
objawia swe mokradła.
Trąci pszenicę wątłych zdarzeń.
Znikoma JA - trącę śmiech
w mogiłę mego życia
w skrzydłach topiąc strach
stwierdzane słowa ...
Dzisiaj niepewność
dławi mnie wymiotem.
Do ciepłej duszy krzyk -
wyszeptam ...
przed stosunkiem się nie zlękam
zamknę oczy spuchnięte od łez
tylko wróć ...
i nie obracaj miłości mej
w gniew.
autor
Hekate
Dodano: 2008-01-06 12:06:48
Ten wiersz przeczytano 437 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.