Bezimienni
kuląc się wewnętrznie zziębnięci
karmimy się każdym ciepłym kęsem
łapczywie parząc się boleśnie od nowa raz
po raz
bez refleksji i wyciągania wniosków na
jutro
wciśnięci w kąt obskurnej jadłodajni
dla bezdomnych dusz
bo już tylko tam jest jeszcze dla nas
jakieś miejsce w ogóle
i ciepły gest ludzkiej dłoni
a dziś już nikt nie wyciąga rąk ot tak
altruistycznym porywem
całkiem za darmo po nic
pobieżna pieszczota dla niechcianych serc
skostniałych na kamień bezimiennie niczyich
w pustej poczekalni
między być a mieć w pół drogi do piekła
zapomnianych
Anna Gajda „Lilith” ©
27 listopad 2013r.
W pół drogi do celu (Sosnowiec).
Komentarze (10)
Bardzo dobry wiersz z refleksją.Pozdrawiam
Zarażajmy uśmiechem
Pozdrawiam serdecznie:)
Ładnie to przekazałaś.
Oby to nie były Twoje realia.
Plus.
Gratuluję wiersza. Bezdomność - jakże częste dzisiaj
to słowo.
Bardzo ładny z zyciową refleksją, pozdrawiam:-)
Bardzo trafny i życiowy wiersz..tylko szkoda,że takie
są właśnie realia. :)
Przepiękny, altruistyczny utwór.
Dobry przekaz pozdrawiam
Thx karat akurat właśnie o ten przekaz mi w tym
tekście chodziło także... no :P a Twój koment 0 trafny
niezmiernie!! :)
Świetny przekaz!
"Mówisz sami sobie winni,
że są tacy, jacyś inni,
a co powiesz "wielki panie",
kiedy jednym z nich się staniesz?"
Pozdrawiam!