Błądzę
Błądzę...
Idę przez knieje leśne
Idę wśród ciszy
Błądzę...
Nie widzę już nic...
Ciemność ogarnia me oczy
Ciemność zagląda do duszy mej
Czy ja nadal żyję?
Czy istnieję?
Wśród mroku światełko dostrzegam
Nie, nie światełko
Lecz promień, nadzieję
Ale na co? Na kogo? Na życie?
Być może tam gdzieś wśród błękitu
Wśród zieleni traw, czystości powietrza
Jest miejsce dla mnie samotnej...
Może to szansa, żeby zaistnieć?
Pokochać? Zacząć wszystko od nowa?
Nie wiem... Błądzę...
Kiedyś znajdę moją przystań
Choćby na końcu świata
Choćby po drugiej stronie życia...
Mój pierwszy wiersz w ogóle. Wrzesień 2004.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.