Błękitna małplandia
Ludzie o twarzach małp
Otaczają mnie
Wrzeszczą, ja ich nie słyszę
Wspinają się na wysokie drzewa
Jak dla mnie zbyt wysokie.
Spadam lecz ciągle próbuje
Gdy widzę już koniec
Wierzchołek drzewa
Spadam łamiąc kości
Wije się w swojej błękitnej krwi
Dotykam lewej piersi
By sprawdzić czy jeszcze żyje
Lecz czuję tylko cichy szept
Zbyt cichy by krzyczeć
Jednak nie musze oni robią to za mnie
Nie wiem tylko po co
Przecież i tak jest za późno
Więc wstaje i wspinam się dalej
Tym razem o wiele wyżej
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.