Błękitna nadzieja
Tylko te chwile, co jak ptak niosą ponad
szary błękit
Tylko te, co gdzieś w krainę zapomnienia za
rękę prowadzą
Warte są by oczy zamknąć, by zatrzymać się
od przepaści krok
Przed kanionem z palącej lawy pustym
Przed mostem zerwanym wspomnień linami
splatanym
Gdyby tylko nie ta kryształowa rana na
sercu
Co krwawi już nawet nie łzami, nawet nie
bólem
Ona tam tylko jest, tkwi jak wyryta w
nagrobku ostatnia wola
Na nim kępa przebiśniegów już nie wyrośnie
Już nie stopnieje na nich płatek ani
wiosenny deszcz
Tylko przyjdzie jesienią zapali coś na
kształt smutku
Na kształt dawnych lat minionych
wspomnień
W których uśmiech jeszcze żyje jeszcze
gdzieś na dnie
Tli się nadzieja bo w życiu piękne są tylko
chwile
Te, które były, co jak flesz błysnęły na
tle nocy
Które będą przecież wiesz, że tak jest
Dlatego czasem warto dalej żyć dalej ciągle
dalej
Patrząc na horyzont za górą schowany
Blaskiem umierającego słońca kąpany co
dnia
Wciąż tak samo i na nowo
Powtarzać sobie, że jeszcze nie wszystko
stracone
…
Dziękuje za to że jesteś ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.