Bo anioły spadają na ziemię...
Spoglądasz w dół, stojąc na krawędzi kresu
swego życia,
myślisz...nie widzisz nic...łzy złudnie
chronią twe oczy,
wystarczy krok, ten jeden krok by być
daleko,
uwolnić się od cierpień.
Ludzie mijają cię bez słowa, nawet cię nie
dostrzegają.
Więc mówisz: "teraz"...
Nagle z nikąd on, w ostatniej chwili,
sprowadza cię na ziemię...
Nieznany, niepozorny człowiek,
a jednak jakoś bliski,
anioł stróż ktoś by rzekł...
Nie wiem kim jesteś,
lecz dziękuję...
Chociaż nie umiem już ufać,
uciekam, parzę lodem,
ty mówisz warto, kocham, czekam.
Nie wierzę w love story,
nie obiecuję wiele,
mimo to, ty chcesz być moim ukojeniem.
Piotrowi :*
Komentarze (4)
Dostrzegłem "znikąd" :).. M.
"chociaż nie umiem już ufać, uciekam [...] Nie wierzę
w love story, nie obiecuję wiele..."
piękne... cudownie się wczułam w ten wiersz :(
uwielbiam sprzeczności w poezji... "parzę lodem" niby
nierealne, a takie prawdziwe...
wiersz z dedykacja ale jakże pełen cierpienia i
bólu...wiem znam to uczucie bo bardzo trudno jest
zaufać....
Skoro anioł się pojawił, to więcej do szczęścia nie
potrzeba. Będzie coraz lepiej.