Bo tak wolę...
A któż zabroni tak uczynić,
kto będzie mnie za czyny winić.
Ja leżę sobie spopielony,
w proszek drobniutki zamieniony.
Tak ustaliłem przed swym zgonem,
ja się wybrałem w tamtą stronę.
Scenariusz jednak mam spisany,
chcę być dostojnie pożegnany.
A któż zabroni mi to teraz,
ja się na tamten świat wybieram.
Wy tylko pomachacie ręką,
bardziej wierzący nawet klękną.
Tak zapisałem gdzieś w zeszycie,
cóż warte bywa nasze życie.
Pożegna ciebie delegacja,
w pracy to ich bywała racja.
A któż zabroni mi przemowy,
ja już do tego nie mam głowy.
Złożycie kwiaty, podziękuję,
wybaczcie, lecz dziś źle się czuję.
Postanowiłem drwić z was dalej,
choć mi do śmiechu nie jest wcale.
Nawet obrazić się nie mogę,
zaraz wyruszę w długa drogę.
A któż zabroni mi pożegnań,
to moja postać jest dziś biedna.
Nie płaczcie proszę, nie pozwolę,
żegnam radośnie… bo tak wolę…
Komentarze (2)
Świetny refleksyjny wiersz pozdrawiam serdecznie;)
... czasami scenariusz ulega zmianie... smutno dziś u
Ciebie... Miłego dnia :)