Bóg dał...
na leśnej wytartej ścieżce
do wczoraj schlapanej deszczem
nocą gorącą parną
zakiełkowało ziarno
teraz to sobie pożyję
myślało prostując szyję
lecz oto słońce wzeszło
tworząc cień pod podeszwą
dreszcz zimna przeszył ciało
ziarno westchnęło załkało
jeszcze patrzy na dzionek
butem przechodnia miażdżone
Komentarze (21)
ciekawe porownanie do zycia ludzkiego, naszych
wzajemnych relacji;)
pozdrawiam
Ot nieszczęśliwy wypadek, dobrze ujęty w wierszu.
Miłego dnia:)
Życie i każdego szkoda.
Tak to bywa, choć szkoda.
Pechowe to ziarno,akurat jego dotknęła
podeszwa...Pozdrawiam.
ile takich rozmiażdżonych pozostawiamy po sobie? Warto
się zastanowić.