Bóg wiedział..
Nie ma już nikogo..
nie ma..
Nie ma mojego drzewa..
Drzewa życia..
Gdzie na końcu istniał sens..
Mój cel.
Nie ma liści..
Już dawno spadły..
Razem z marzeniami..
Zaniedbałam..
Wiele spraw zaniedbanych..
Dlaczego?
Dlaczego tak łatwo jest..
Łatwo upaść..
Tak wiele trzeba..
Energi zbierać..
By się podnieść..
A ile rozpaczy jest wtedy..
Gdy świadomość..
Świadomość o końcu
Tak bardzo kłuje.
Moje liście powiał wiatr..
Przygarnął je ktoś..
Bo Bóg zsyła szczęście..
Moje szczęście
Oddał w ręce innych..
Wiedział..
Że coś w moim życiu się stanie..
Wiedział że liście..
Nie potrafią żyć bez drzewa..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.