Ból istnienia
Jestem tułaczem
Przeklętym wędrowcem
Idącym wciąż przed siebie
Bez celu
To nie pielgrzymka, nie spacer
A jednak isc musze
Lecz nie wiem dokąd
Nie wiem też po co
Od najważniejszych spraw uciekam
Chowam się by uniknąć gniewu
Ludzie są zbyt niebezpieczni , wiec codzien
Zamykam się co raz bardziej w sobie
Dzień za dniem mija
Mój talent przemija
Lat na koncie przybywa
I tez nowych obowiązków
A ja wciąż ta sama
Zbyt zmęczona, choć młoda
Zbyt młoda lecz doświadczona
I sens w tym odnaleźć
To wielka sztuka
A może proscizna\
troche skrzywiona
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.