Boli nawet od patrzenia...
Ciemny pokój, ja w nim siedzę,
Wszystkie ruchy ciągle śledzę,
Pot się leje, strach się wije,
Cud to jest, że jeszcze żyje...
Wokół takie leżą urządzenia,
Boli nawet od patrzenia,
Noże? Piły? To przystawki,
Lepsze mają tu zabawki...
Śmierć szybciutka? To nie dla mnie,
Parę godzin - to mnie złamie,
Nagle wchodzą, krew się leje,
Jeden z nich się ze mnie śmieje...
Teraz myśl jedna : "Dlaczego",
Patrzę w górę wprost na Niego,
A on patrzy wiem, gdzie indziej...
Myślę : "Jestem do niczego",
W sumie śmierć to nic takiego,
Zaraz znajdę się w tej windzie...
Teraz palec mi ucięli,
Ochłap bólu sobie wzięli...
Naglę widzę jakieś światło,
Skąd się wzięło, to ratunek?,
Czuję, że tego mi brakło,
Z losem to jest pocałunek...
Oni kończą już robotę,
Bo otwieram swoje oczy,
Budzę się oblany potem,
A strach dalej za mną kroczy...
Komentarze (2)
No super. Na tak
Brrr, straszne strachy nam tu przedstawiasz, chyba
horror sobie przed snem zafundowałeś, albo...większą
ilość C2H5OH. No i czemu j to czytam z wieczora? Na
pewno mi się przyśni:(