Brama
Nadzieja daje....
Stoję przed wielką bramą mosiężna,
Z własnymi myślami po łąkach się ścigam,
Przez martwą ciemność oczy wytężam,
Na barkach bagaż przypadków dźwigam.
Wielka zagłada i nadzieja pewna,
Otwiera się ścieżka przede mną nowa,
Olbrzymie wrota z kamienia i drewna,
Tam biegnie nowa nieznana droga.
Za mną motyle w słońcu się mienią,
I strome zbocza, wysokie góry,
Słońce, tulące ciepła strumieniem
Potoki deszczu i czarne chmury.
Przede mną przepaść rozwiera ramiona,
Chaszcze i ciernie przez świt
niezbadane,
Stoi po środku dusza stłumiona,
Łata słowami rany zadane.
Na dłoniach srebrne nosi kajdany,
Niebo błękitne smutek przysłania,
Serce jej trawi płomień nieznany,
Jak trzcina na wietrze, na nogach się
słania.
Chce odejść w otchłań, zbliżyć się do
bramy,
Zmęczona, zamyka w sercu świat cały.
W przepaść za ręce ją ciągną kajdany,
Lecz nogi przykute do wiecznej skały.
Po raz ostatni spogląda za plecy,
Z głazu uwalnia nogi spętane,
Pozwala się ponieść wieczystej rzece,
Z nurtem przyszłości wyrusza w nieznane.
Czy ją tam spotka świat zły czy
wspaniały,
Z miłości ciernistą drogę wybiera,
Pożegnać wspomnienia, co z tyłu zostały,
Bo wszystko, co będzie, kiedyś
umiera…
......... Siłę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.